Rozpad związku po 10 latach Na koniec powiedział, że to dlatego, bo ma dosyć awantur. Myślałam, ze wynik przemyśleń będzie inny i w końcu coś zrozumie, coś zmieni, ale stało się
itam. Mam poważny problem, nie chce mi sie już żyć. Mam 22 lata. Byłam z chłopakiem 5 lat, pierwsza miłość, masa wspomnień, po około dwóch latach przestał sie mną interesować, okazywać miłość, zainteresowanie. Było sporo kłótni, niewyjaśnionych nieporozumień, nie chciał nigdy poważnie porozmawiać. Nie widział problemu, może nie chciał widzieć. Byłam zdołowana, zaczęłam zdawać sobie sprawę, że czegoś mi brakuje, zastanawiać się czy to jeszcze ma sens. Było coraz to gorzej, w końcu po kolejnej awanturze wyrzuciłam mu że chyba mnie już nie kocha i jest ze mną z przyzwyczajenia, kazałam sie zastanowić czy wogóle chce ze mną być. Przerwałam spotkania na jakieś dwa tygodnie, po czym zapytał czy możemy sie spotkać, zgodziłam się. Było to spotkanie w publicznym miejscu, gdzie po prostu z pewnością powiedział, że z uwagi na to, że jest jak jest, to koniec. Ja dzień przed tym spotkałam się ze znajomym ale tylko na zwykczajną rozmowe. W przypływie złości i bezradności wyrzuciłam to mojemu wtedy już byłemu chłopakowi. Wstał i odszedł mówiąc, żebym robiła co chce. Chciałam zapomniec, nie potrafiłam siedzieć w domu bo zaczynałam sie wykańczać własnymi myślami, zaczęłam sie umawiac z tamtym właśnie znajomym. W dzień udawałam, że jest dobrze, nocami zalewałam się łzami myśląc o byłym, bo traktowałam go bardzo poważnie, myślałam o przyszłości. W końcu zaczął do mnie pisac, odezwał sie po może 2-3 tygodniach, że może sie spotkamy... I umówiłam sie, nie chciał przyznać, że zależy mu na powrocie do mnie. Ciągnęłam taką grę, na co dzień nowy chłopak przy którym udawałam szczęśliwą, w weekend były przy którym odpływałam, żyłam wspomnieniami, chciałam sie czuć jak dawniej. W końcu zostalam przez niego przyłapana z nowym chłopakiem. Zachowałam się beznadziejnie udając że nie chce mieć z nim nic wspólnego, odrzuciłam, odszedł. Kolejne nieprzespane noce. Nie wytrzymałam, odezwalam sie pierwsza po jakims czasie. Zgodził sie na spotkanie ale wyłącznie w celach koleżenskich, żadnego związku. I znowu oszukiwałam obojga... W końcu on zebrał sie żeby przyjechać do mnie i powiedzieć, że chce powrotu ale mam natychmiast rozstać sie z nowym, zrobiłam to. I wtedy się zaczęło... Pretensje, jak mogłam mu to zrobić, że jestem fałszywa, że napewno go nie kochałam nigdy, że on nie tknąłby innej, nie potrafił. Wydzwaniał do mnie, pisał, a ja wtedy siedziałam z tamtym. Z czasem polepszyło sie, było wybuchy płaczu i moje i jego, ale było lepiej z dnia na dzień, uwierzyłam bezgranicznie, że będzie dobrze. Aż nastąpiła kolejna kłótnia i to tylko poprzez gg. Z tamtym zaszło dużo więcej niż tylko pocałunki i przytulanie. Nie mógł mi tego wybaczyć, stwierdził, że to już nie to, bo nie jestem tylko jego, miał mnie kto inny on sie zalewał łzami a ja sie zabawiałam z innym. Powiedział, że zruinowałam mu całe życie, kochał mnie, a teraz nienawidzi, nie istnieje dla niego, chciał spróbować, myślał, że wybaczy ale nic z tego, koniec. Przestał odbierać telefony, odpisywać. Na moje błagania nie reaguje. Powiedział, żebym nawet nie próbowała do niego przyjeżdzac bo mnie nie wpuści, mam sie zająć swoim życiem i dać mu już spokój bo za dużo przeze mnie cierpiał, wszystkiego za dużo, wszystko za późno, Załamałam się, nie śpie, nie jem, płacze całą noc i pół dnia, nic nie ma sensu. Mam myśli samobójcze, napisałam mu nawet list, który już włożyłam do koperty, list pożegnalny. Nie wiem co mam z sobą zrobić, nie mogę znaleźć miejsca. Czy mam żyć z nadzieją że jednak odmieni zdanie i to nagły przypływ złości, czy faktycznie mnie już na zawsze przekreślił... Proszę o jakiekolwiek rady bo nie jestem w stanie o Nim zapomnieć, to miłość mojego życia. Nie rozumiem dlaczego, tak dużo czasu zajęło mu zrozumienie, że mnie kocha, że mu zależy, gdybym dawniej w to wierzyła, nie zachowałabym sie tak jak sie zachowałam. Dlaczego zawsze udawał obojętnego na wszystko, stałam obok prosząc przytul, on nie chciał. Dopiero po tym rozstaniu i moim związku z kim innym stał się ideałem, jednak nie dał rady, Prosze o jakąkolwiek pomoc, nie mam nawet komu sie wygadać.
Pamiętaj jednak, że koniec związku może być trudnym i bolesnym doświadczeniem dla obu stron. W momencie zakończenia relacji, wiele osób musi przejść przez okres żałoby i zaadaptować się do nowej sytuacji. Jeżeli twój partner bądź partnerka nie chcą utrzymywać kontaktu po rozstaniu, musisz uszanować ich decyzję.
Witam! Rozstania, szczególnie przy tak długim stażu związku, są traumatycznym przeżyciem dla większości z nas. Trudno jest pogodzić się z odejściem ukochanej osoby. Narastające w tym czasie emocje mogą prowadzić do poważnych problemów w codziennym funkcjonowaniu. Warto, żeby teraz zajął się Pan sobą i skorzystał z pomocy innych osób. Świetnie, że stara się Pan wpłynąć na poprawę swojego stanu psychicznego, szukając wsparcia u znajomych i zajmując się różnymi sprawami. Sądzę jednak, że w tej chwili to za mało, by mógł Pan sobie poradzić z tym przeżyciem. Pana partnerka zdecydowała się rozstać z Panem. Jej stanowisko jest jasne, ona nie chce znowu próbować. Pan nadal ma nadzieję, że ona zmieni zdanie. Dopóki nie ma Pan takiej pewności, warto, żeby zadbał Pan o swój stan psychiczny. Myśli o partnerce i powracające wspomnienia oraz nadzieja na jej powrót to jeden z etapów przeżywania rozstania. Osoba porzucona przeżywa rozpad związku jak swoistą żałobę. Potrzeba czasu, by móc powrócić do równowagi. Warto, żeby skorzystał Pan w tym trudnym czasie z pomocy psychologa, a jeśli będą nasilać się objawy, tj. bezsenność, brak apetytu, a nastrój znacznie się obniży, dobrze byłoby zgłosić się do lekarza psychiatry na konsultację. Pomoc psychologa może pozwolić Panu przepracować obecne trudne emocje i wzmocnić Pana psychicznie. Praca nad problemami i rozwiązywanie wewnętrznych konfliktów może być pomocne w poprawie sytuacji. Warto także, by porozmawiał Pan z innymi osobami, które doznały podobnych trudności. Może Pan ich poszukać na forach internetowych lub grupach wsparcia. Zachęcam także do korzystania z telefonów zaufania ( 116 123 dla osób w kryzysie emocjonalnym). Pozdrawiam
Licz się z tym, że z naszą pomocą masz od 20 do 70% szans na odzyskanie swojego związku. Bez naszej pomocy masz od 0.5 do 3% szans na to, że samo Ci jakoś wyjdzie. 1. Najmocniej o Twoich szansach decyduje to, jak bardzo zaangażujesz się w rozwój i jak skrupulatnie będziesz wdrażał strategie. Są osoby, którym wprost mówimy, że
Koniec miłości to przede wszystkim poczucie, że w związku czegoś brakuje. O tym, że miłość się kończy świadczy to, że – po prostu – mniej ci zależy. Koniec miłości to przede wszystkim poczucie, że w związku czegoś brakuje. O tym, że miłość się kończy świadczy to, że – po prostu – mniej ci zależy. Jest niezliczona liczba filmów o zakochiwaniu się, tysiące książek i poradników. Opisują motylki w brzuchu, pierwszy pocałunek, magiczne pierwsze spotkanie spojrzeń. Ale tak naprawdę nikt nie mówi o tym, jak się odkochuje. Nie jest łatwo to opisać, po prostu stwierdzasz – nie wiem czy go kocham! Czy to tylko trudny czas w waszym związku? Czy to minie? Może po prostu skończyła się faza zauroczenia, „miesiąca miodowego” i teraz patrzysz bardziej realistycznie. Albo ty i twój partner często się kłócicie – nieporozumienia zdarzają się w każdym związku. Jednak czasami związki po prostu się kończą, tak jak kończy się miłość. Lepiej zdać sobie z tego sprawę jak najszybciej, niż czekać bezczynnie, aż coś się zmieni i trwać w niesatysfakcjonującej relacji. Kasia gotuje z zupa owocowa Jeśli nie jesteś pewna czy wciąż go kochasz, jest kilka znaków, które mogą pomóc zorientować się w sytuacji. 1. Oczy mówią wszystko. Jeśli twoje oczy zaczęły wędrować, być może wkrótce opuścisz związek. Jeśli za każdym razem, gdy wychodzić z koleżankami, oczy zaczynają błądzić w poszukiwaniu przystojnych mężczyzn, być może musisz przyjrzeć się swojej relacji. Inną rzeczą jest zauważanie atrakcyjnych osób, ale czymś poważniejszym jest stałe rozglądanie się za kimś innym. 2. Gdzie te wszystkie motyle odleciały? Jeśli stan zakochania mija, można to poznać po tym, że już nie czujesz radosnego podniecenia. Gdy dostajesz od niego romantyczne SMSy, a ty nic nie czujesz, być może coś wisi w powietrzu. I to nie są motyle. 3. Coraz rzadziej chodzicie do łóżka. Bardzo ważnym znakiem, że miłość się skończyła, jest brak seksu. Jeśli kiedyś nie wychodziliście z łóżka, a teraz nie masz na to najmniejszej ochoty, coś jest na rzeczy. Seks to nie tyko zbliżenie fizyczne, ale i psychiczne. 4. Brak kontaktu. Przestaliście wisieć godzinami na telefonie, już nie czujesz potrzeby widywania się dzień w dzień, nie odpowiadasz na jego SMSy, gdy tylko je odczytasz. Powoli przestaje ci zależeć na tym, by widzieć, co robi minuta po minucie. 5. Urocze zwyczaje przestały być urocze. Pamiętasz te słodkie drobne rzeczy, które twój partner zwykł robić? Pieszczotliwe zdrobnienia czy próby ugotowania kolacji zamiast cię wzruszać, zaczęły irytować jak dźwięk paznokci na tablicy? Miłość potrafi nas zaślepić i sprawić, że widzimy różne rzeczy w innym świetle. Dlatego coś, co wcześniej cię rozczulało, nagle sprawia, że masz ochotę krzyczeć – Houston, mamy problem! 6. Przestaje ci się podobać. Kiedy jesteś zakochana, nieważne jak wygląda twój partner, a i tak nie możecie utrzymać rąk przy sobie. Jednak kiedy stan zauroczenia mija, także zauroczenie jego ciałem może minąć. Znajdujesz wymówki do niedotykania się nawzajem, nie masz ochoty całować się, zaczyna ci przeszkadzać jego mięsień piwny lub chude łydki. 7. Nie rozmawiasz o wspólnej przyszłości. Nawet już jej nie planujesz. Dawniej planowaliście wspólne wakacje, dom, listę weselnych gości. Teraz nie masz ochoty planować przyszłego weekendu. 8. Nie starasz się – wcześniej nie pokazywałaś mu się na oczy bez makijażu, a teraz nie masz problemu, by chodzić przy nim rozczochrana i w rozciągniętym t-shircie. Zamiast romantycznej kolacji przy świecach lub wyjścia na romantyczny film, przygotowujesz najwyżej popcorn, który jecie, oglądając serial w telewizji. 9. Czujesz, że coś ci umyka. Odkochanie się jest trudne do wytłumaczenia i dokładnego opisania. Zawsze jednak towarzyszy mu jedna rzecz – poczucie, że czegoś brakuje, za czymś się tęskni. Poczucie tej pustki jest bardzo znaczące. 10. Status najlepszego przyjaciela – friendzone. Jeśli zauważasz, że twój chłopak staje się jedynym i najlepszym przyjacielem, to nie wróży nic dobrego. To naturalne dla zakochanych, że partnerzy stają się przyjaciółmi, jednak wciąż powinni być dla siebie atrakcyjni. Jeśli chcesz poradzić sobie z natrętnym wielbicielem, powiedz mu wprost, że nic do niego nie czujesz. Dowiedz się, jak wytłumaczyć, że go nie kochasz. Jeśli boisz się zaangażować uczuciowo, nie zbudujesz poważnej relacji z drugą osobą. Sprawdź, jak sobie radzić z lękiem przed miłością. Miłość na odległość jest czymś trudnym. Sprawdź, czy uczucie na odległość ma sens. Każdy przechodzi kryzys w związku. Dowiedz się, czy warto walczyć o miłość.
Przez długi czas nie udawało nam się z mężem mieć dzieci. Dopiero po pięciu latach prób nareszcie zobaczyłam na teście upragnione 2 kreski. Staliśmy się najszczęśliwszymi ludźmi na świecie i żyliśmy oczekiwaniem na narodziny naszego dziecka. Chyba jak każda kobieta, byłam zdumiona zmianami, jakie zaszły w moim ciele. Poważnie, moja niegdyś figura modelki teraz się […]
Stan epidemii w związku z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2 w Polsce został ogłoszony 20 marca 2020 r. na mocy rozporządzenia Ministerstwa Zdrowa z tego dnia. Po ponad 2 latach jego obowiązywania, ze strony Ministerstwa docierają deklaracje, że stan ten zostanie zniesiony, a w jego miejsce wprowadzony będzie stan zagrożenia epidemicznego. Zgodnie z opublikowanym projektem rozporządzenia zmiana ta ma nastąpić już 16 maja. Pracodawcy zastanawiają się czy i ewentualnie jak zmiana ta wpłynie na ich obowiązki w zakresie BHP i organizowanie procesu pracy. W naszej ocenie zmiana ta z punktu widzenia prawa pracy nie będzie mieć większego znaczenia w kontekście najbliższych tygodni – w szczególności nie zmieni się zakres obowiązków pracodawców. Różnica między stanem epidemii a stanem zagrożenia epidemicznego jest obecnie niewielka – rząd zniósł niemal wszystkie obostrzenia, a wiele przepisów odnosi się jednocześnie do obu stanów. Dopiero zniesienie stanu zagrożenia epidemicznego (bez ponownego wprowadzenia stanu epidemii), które zapowiadane jest na wrzesień 2022 r. wywoła poważne skutki prawne. W szczególności nadal możliwe będzie zdalne przeprowadzenie szkoleń wstępnych w dziedzinie BHP. Terminy przeprowadzenia szkolenia okresowego pozostaną wydłużone na czas obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego. Podobna zasada dotyczy ważności badań lekarskich. W sytuacji, gdy zostały one wykonane przed 7 marca 2020 r., a ich ważność zakończyła się po tym dniu, ważność wszystkich badań profilaktycznych (tj. wstępnych, kontrolnych i okresowych) ulegnie przedłużeniu na okres nie dłuższy niż 180 dni od dnia odwołania stanu zagrożenia epidemicznego (który trwać będzie nadal). Po jego odwołaniu, w przypadku, gdy nie zostanie ogłoszony stan epidemii badania te będzie trzeba wykonać te badania w ciągu 180 dni. Choć uchylone zostało rozporządzenie w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii, przez co brak wyraźnych przepisów nakładających na pracodawców obowiązek zapewnienia pracownikom maseczek czy środków ochronnych, należy pamiętać, że to pracodawca odpowiada za BHP w miejscu pracy. Jeśli w zakładzie pracy ryzyko zakażeń jest zintensyfikowane, pracodawca powinien rozważyć kontynuowanie tych praktyk niezależnie od sukcesywnie znoszonych ograniczeń prawnych. Pracodawca jest również podmiotem odpowiedzialnym za dokonywanie oceny ryzyka zawodowego oraz o poinformowaniu pracowników o tym ryzyku, związanym z wykonywaną przez nich pracą.
Cześć, po 2 latach sprawy rozwodowej uzyskałam rozwód z wyłacznej winy Pana byłego (zdrada której do czasu wypierał się w żywe oczy a ze mnie robił tyranke bijacą go , i awanturujacą się przez 14 lat związku) - ale w końcu mam - dzisiaj
Data utworzenia: 3 września 2016, 13:00. Nawet – wydawałoby się – najtrwalsze związki gwiazd potrafią się niespodziewanie rozpaść. W naszej galerii zebraliśmy kilka par znanych osób, które łączy jedno. Niektórzy mieli ślub, inni żyli bez papierka jak stare dobre małżeństwo. Ich związki rozpadły się jednak po wielu wspólnie spędzonych latach. Beata Kozidrak czy Susan Sarandon, Andrzej Grabowski czy Arnold Schwarzenegger – sprawdź, które gwiazdy wytrwały najdłużej, zanim zapadła decyzja o rozstaniu lub rozwodzie. Beata Kozidrak i Andrzej Pietras Foto: Kapif /8 Beata Kozidrak i Andrzej Pietras Kapif Z naszej galerii dowiesz się, po ilu latach rozpadło się małżeństwo Beaty Kozidrak /8 Andrzej Grabowski i Anna Tomaszewska Studio69 7. Andrzej Grabowski i Anna Tomaszewska – staż ponad 20 lat. Chociaż różnili się charakterami i często się kłócili, udało im się wytrwać razem ponad 20 lat. Odchowali dwie córki. Kiedy aktor zakochał się w młodszej charakteryzatorce, jego małżeństwo musiało się rozpaść. Dziś przyjaźni się z byłą żoną Anną, która związała się z satyrykiem Krzysztofem Piaseckim. /8 Susan Sarandon i Tim Robbins Bulls 6. Susan Sarandon i Tim Robbins – staż 23 lata. Po nieudanym 12-letnim małżeństwie z Chrisem Sarandonem amerykańska aktorka z kolejnymi partnerami żyła bez ślubu. Wydawało się, że z kolegą po fachu Timem Robbinsem tworzy parę idealną. Mimo że była już po czterdziestce, urodziła mu dwóch synów. A jednak w 2009 roku rozstała się z ukochanym. Zostawiła go dla młodszego o ponad 30 lat Jonathana Bricklina. /8 Arnold Schwarzenegger i Maria Shriver Zuma 5. Arnold Schwarzenegger i Maria Shriver – staż 25 lat. Zanim zaczął marzyć o karierze politycznej, kulturysta aktor 1986 roku stanął na ślubnym kobiercu z siostrzenicą prezydenta Johna Kennedy'ego i prezenterką telewizyjną Marią Shriver. Poznali się 9 lat wcześniej. Mimo tak imponującego stażu nie udało się uratować ich małżeństwa. „Będziemy nadal rodziną, bo mamy na względzie dobro naszych dzieci” – napisali w 2011 r. w oficjalnym oświadczeniu jako rodzice dwóch córek i dwóch synów. /8 Mel i Robyn Gibson Zuma 4. Mel i Robyn Gibson – staż 28 lat. Aktor poślubił Robyn w 1980 roku. Para doczekała się aż siedmiorga dzieci – Mel spłodził sześciu synów i córkę. Ale nawet tak liczne potomstwo nie było w stanie zatrzymać gwiazdora u boku żony. Małżonkowie rozwiedli się na dwa miesiące przed 29. rocznicą ślubu. Gibson zostawił Robyn dla rosyjskiej piosenkarki. /8 Ela Zapendowska i Andrzej Kruk Studio69 3. Ela Zapendowska i Andrzej Kruk – staż 30 lat. Przez wiele lat specjalistka od emisji głosu udowadniała, że można znaleźć szczęście u boku mężczyzny młodszego o 20 lat. Wprawdzie nigdy nie wzięła ślubu z Andrzejem, ale wydawało się, że nic nie jest w stanie zachwiać ich związkiem. Po 30 latach uznali jednak, że to, co ich łączy, to raczej przyjaźń a nie miłość. /8 Maryla Rodowicz i Andrzej Dużyński Kapif 2. Maryla Rodowicz i Andrzej Dużyński – staż 30 lat. O podbojach miłosnych Maryli można by dużo pisać. W połowie lat 80. ustatkowała się jednak u boku biznesmena. Wzięła z nim cichy ślub, którego świadkami byli Agnieszka Osiecka i Seweryn Krajewski. Piosenkarce marzyła się jeszcze ceremonia kościelna. Ale chyba już do niej nie dojdzie, Dużyński bowiem po 30 latach wyprowadził się od Maryli. /8 Beata Kozidrak i Andrzej Pietras Kapif 1. Beata Kozidrak i Andrzej Pietras – staż 37 lat Od przełomu lat 70. i 80. tworzyli duet sprawnie działający nie tylko na estradzie, ale także w życiu prywatnym. Łączyli pracę z obowiązkami rodzicielskimi. I odnosili sukces za sukcesem. Aż w końcu pojawiły się rysy na tym idealnym obrazku. Mąż Beaty zaczął być widywany z młodszą kobietą. I w lipcu tego roku przestał już być mężem Kozidrak. Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:Klasyczny koniec związku opartego na nieopanowaniu genitalii . Czym ją mógł zaskoczyć po 2 latach ? Okularami nowymi ? binladen. 11 miesięcy temu. zgłoś do moderacji. 9. 1. Odpowiedz.Temat: Koniec związku po 5 latach, nie wiem jak żyć. Witajcie, piszę właśnie swojego pierwszego posta w życiu, bo nie umiem sobie poradzić z tym co się 5 letni chłopak napisał mi dzisiaj sms, że lepiej będzie, jeżeli się rozstaniemy. Nie wiem jak mam dalej żyć i co mam zrobić, żeby nie odczuwać tej pustki... Czytałam trochę w internecie jak sobie poradzić z czymś takim i czytając posty postanowiłam opisać także swoją od początku - Ja i On poznaliśmy się na wakacjach, dzieliła nas różnica 10 lat i na początku byliśmy tylko znajomymi, świetnie nam się pisało, byliśmy z dwóch różnych końców Polski. W następne wakacje spotkaliśmy się znów, spędziliśmy razem 2 miesiące i wtedy coś zaiskrzyło. On miał wtedy jeszcze dziewczynę, ale rozmawialiśmy o tym i mówił, że potrzebuje czasu, żeby zakończyć to elegancko, ponieważ to była znajoma z dzieciństwa i w dodatku była bardzo blisko z jego rodziną, w zasadzie trochę jak kuzyni jeżeli chodzi o relacje z rodzicami itp. Mówił, że wszedł w ten związek, bo czuł się samotny, ale że on w zasadzie był bardzo powierzchowny, tylko po prostu nie chciał ranić te drugiej osoby i faktycznie tak było, On rozstał się z nią po jakimś czasie i zrobił to tak, by wszystko było w miarę byliśmy razem, przez pierwsze 2 lata był to związek na odległość, codziennie Skype i mnóstwo smsów, raz na miesiąc się widywaliśmy. Było to ciężkie, ponieważ ja wtedy byłam jeszcze w szkole i z uwagi na różne problemy w domu jak i tą 10 letnią różnicę wieku, to ukrywałam przed rodziną, że jesteśmy dostałam się studia, również w mieście w którym on mieszkał i zdecydowałam się na ten uniwersytet, żebyśmy mogli być razem - powiedziałam rodzinie, w międzyczasie sytacja w moim domu bardzo się poprawiła, więc wszystko zaczęło się układać. W okresie tych 2 lat związku na odległość On był dla mnie bardzo dużym wsparciem, nie wiem czy dałabym radę przetrwać te cięzkie chwile w mojej rodzinie gdyby nie jego przeprowadziłam się do jego miasta to zamieszkaliśmy od razu razem, w mieszkaniu które kupili mu rodzice. On od początku mówił, że to nasze mieszkanie, że mam się czuć jak u siebie, był bardzo opiekuńczy. Na początku wszystko było cudownie między nami, ale powoli pojawiały się problemy - ja nie chciałam spotykać się z jego znajomymi, ponieważ przez różnicę wieku czułam się w tym gronie strasznie niezręcznie, a on nie chciał nigdzie chodzić beze mnie, więc zamkneliśmy się trochę w mieszkaniu przed na początku cudownie, chodziliśmy sobie do knajpek, albo siedzieliśmy w domu, mieliśmy psa i wystarczaliśmy sobie na wzajem, ale po jakimś czasie zaczęły pojawiać sie pierwsze poważne kłotnie. Potem było coraz gorzej, mieszkanie było dość małe i często się tam bałaganiło, więc ja nieustannie sprzątałam. Myłam podłogi odkurzłam itp. a on w ogóle mi w tym nie pomagał, często jeszcze go irytowało to, że mu wypominam ten brak pomocy - ja również dla nas gotowałam. Przez to wszystko byłam w ciągłej frustracji i byłam trochę miesięcy temu, może trochę dawniej on dowiedział się, że ma pewną chorobę, której nie da się wyleczyć. Nie jest to śmiertelna choroba ani nic, ale dość uciążliwa, bolą stawy, czasami wygląda się nie najlepiej, jednak u niego wszystko w porządku, zawsze go zapewniałam, że moim zdaniem nie widać po nim nic,a nic, bo to była prawda, on jednak uważał, ze widać plamy itp. Pewnego razu tak bardzo się zakręcił na punkcie tej choroby, że uznał, ze nie chce żyć i czekać, jak ona postępuje, tylko gdy uzna za stosowne, to się zabije. Wyszedł w nocy z mieszkania, nie odbierał telefonu, nie wiedziałam co robić, wrócił nad ranem, mówił, ze chciał pomyśleć. Powiedział, że jestem najlepszą rzeczą, która mu się przytrafiła w dnia nie wiedziałam już co robić, bałam się, że naprawdę może się coś stać więc zadzwoniłam do jego mamy i wszystko jej powiedziałam. On oczywiście dowiedział się o tym, był strasznie zły, ale koniec końców to była chyba dobra decyzja, bo rodzice dali mu wsparcie, on zaczął chodzić do psychologa i generalnie sie poprawiło u niego, ale między nami było coraz gorzej. On zrobił się strasznie obojętny, ja byłam wkurzona i zła, i żyliśmy już obok siebie, a nie razem. Przed świętami rozmawialiśmy, ja powiedziała, że musimy podjąć jakąś decyzję, bo to jest chore i jestem nieszczęśliwa, że musimy albo się rozstać, albo porozmawiać z kimś, iść na terpaię czy coś. Myślałam, że to pomoże. W swięta byłam u rodziny i dostałam sms, że lepiej będzie, jeśli się wyprowadzę, nie chciałam się zapierać i zostawać, w końcu to było jego mieszkanie, dlatego powiedziałam, ze okej, ale dalej chcę z nim być, wyprowadziłam się. Około 2 miesiące tak żyjemy, mieszkamy osobno, spotykamy się czasami, ale on jest bardzo odległy, choć czasami ma takie przebłyski dawnego dni temu przyjechała do niego rodzina, przestał się do mnie w ogóle odzywać, a dzisiaj napisał, ze lepiej będzie jeśli się rozstaniemy i że gdy wrócę, bo teraz jestem u rodziny, to o tym nie chcę się rozstawać, nadal go kocham, zgodziłam się na tą wyprowadzkę, bo chciałam dać mu przestrzeń, myślałam, ze tego potrzebuje. To był mój jedyny i pierwszy chłopak, nie wiem jak mam teraz dalej żyć. Czuję ogromną pustkę i nie wiem jak mam sobie z nią poradzić. Mieszkam w mieście do którego przyjechałłam dla niego, nie mogę teraz wyjechać, bo studiuję. Mieszkam sama z psem i tylko czuję jego brak, rozpamiętuję wszystko, myśle tylko o tych dobrych chwilach, nie pamiętam złych. Ciągle sobie myślę ile rzeczy mogłam zrobić lepiej, jak zawiniłam. Chciałabym to naprawić, bo zawsze wierzyłam, że to miłość na całe życie, ale nie wiem czy to dobre wyjście. Co mam robić, walczyć? Pozwolić odejść, jeśli tak jak mam dalej żyć, ja nie widzę siebie dalej bez niego. Pomóżcie, proszę. M.
Psychologia. Mgr Kamila Drozd Psycholog. 80 poziom zaufania. Witam serdecznie! Bardzo mi przykro z powodu sytuacji, w jakiej się Pani znalazła. Rozstanie z partnerem jest zawsze trudnym, czasami wręcz traumatycznym przeżyciem. Pani bardzo dotkliwie przeżywa to rozstanie, dlatego że uważała Pani swoje małżeństwo za udane.
!!NOWY POST!! Związki nie kończą się dlatego, że oboje ludzi tak bardzo się kochało, dlatego, że byli sobie przeznaczeni, że się szanowali, wspierali, liczyli ze sobą nawzajem. Nie kończą się dlatego, że ta relacja był wzorowa, rokowała na przyszłość i była nieskazitelna- związki rozpadają się, dlatego, że coś tam nie zagrało… Bywa, że rozstanie to jedna wielka katastrofa, niszczycielska jak wybuch bomby atomowej. Innym razem wszystko dzieje się po cichu w spokoju i jest finałem przemyślanej i na maxa racjonalnej decyzji. Finał zależy jednak od powodu takiego rozstania i z pewnością również od kultury każdej ze stron. Powody, tak jak wspomniałam bywają różne. Od kłamstw, oszustw, nieuczciwości, nałogów, zdrad po inne plany na przyszłość, wypalenie się uczucia, odmienne potrzeby, niedopasowanie itd. Ale pamiętaj, że zawsze, ZAWSZE, jeśli się rozstajemy, oznacza to, że w związku coś nie zadziałało i nie zawsze da się to naprawić. Rozstanie, które w tym momencie wydawać się nam może największą katastrofą życiową, za chwilę może zmienić się w błogosławieństwo. Nie ma nic gorszego niż tkwienie w układzie, w którym coś nie działa, nawet jeśli Tobie wydaje się, że jest super, ale druga strona męczy się i cierpi. Coś takiego zwyczajnie nie zadziała i nie da Wam na przyszłość nic dobrego. To jeden z powodów, dla których kompletnie nie rozumiem kurczowego trzymania się kogoś, kto niekoniecznie chce z nami być. Zapierania się nogami i rękoma starając się by nie dopuścić do odejścia partnera. Błaganie o zostanie lub powrót kogoś, kto jasno powiedział nam, że nas nie kocha, nie potrzebuje, nie jest z nami szczęśliwy. Czy faktycznie mimo tych słów, mamy w sobie jakiś okruch nadziei, że coś może się w tej sytuacji zmienić? To to faktycznie jest dziwne, to rozstanie z tekstami typu: „myślałam nad tym od roku”, „od kilku miesięcy nie pasuje mi, że..”, „od kilku miesięcy czuje, że to nie wyjdzie, bo…”. Hmmm, czy nie uważacie, że jeśli coś zaczyna się dziać nie tak, powinno się o tym rozmawiać? Zgłosić problem? Spróbować razem go przedyskutować, przemyśleć, rozwiązać? Dać drugiej stronie szansę na zmianę, poprawę? Przecież jeśli tego nie robimy, to znaczy, że nam nie zależy, że nie chcieliśmy by druga strona cokolwiek zmieniła i zrobiła? Czekaliśmy więc na dobry moment by odejść? Dla jednych to będzie „po wakacjach”, bo już wykupiliśmy drogą wycieczkę. Dla kolejnych wtedy, gdy znajdą sobie zastępstwo za obecnego partnera, czy gdy w końcu tak poukładają swoje sprawy, by to rozstanie było dla nich jak najmniej bolesne i kosztowne. Tylko co z drugą stroną? Czy ona nie zasługiwała na to by też móc się na to przygotować…? Wiedzieć, że coś jest na rzeczy? Uważam, że co by się nie zadziało, jak by się nasz związek nie kończył i jaki nie byłby tego powód, każdy z nas powinien myśleć wtedy o dobru swoim i drugiej strony (choćby z szacunku do spędzonych wspólnie lat), nie bawić się w gierki i podchody, bo to dziecinada (a już na pewno nie grać dziećmi). Dobrze również, jeśli postaramy się maksymalnie wyłączyć emocje a pozostawić w grze uczucia i myślenie- to pozwoli nam na poukładanie wspólnych spraw, trzeźwą ocenę sytuacji i ustalenie wspólnych relacji (jeśli jest taka konieczność, bo na przykład mamy razem dzieci). Fajnie, jeśli umiemy też szczerze porozmawiać o tym co się wydarzyło i co się do tego przyczyniło tak, aby wyciągnąć wnioski i wynieść lekcje na przyszłość. To również pozwala nam zracjonalizować to co się wydarzyło, zrozumieć, pogodzić się z tym. A dodatkowo: zachowajmy klasę, nie poniżajmy ani siebie ani drugiej strony i przyjmijmy do wiadomości, że jeśli ktoś nie chce z nami być…nie przymusimy go do tego…
Motyle w brzuchu, gorąca namiętność, poczucie pełnego dopasowania. Romantyczne początki relacji miłosnej wyglądają za każdym razem podobnie. Tak samo jak ciąg dalszy… Po około trzech latach druga osoba przestaje być już dla nas chodzącym ideałem. I to jest właśnie kluczowy moment dla każdego związku.
Zobacz też inne galerie: Posądzano ją o rozbicie związku Bosaka. Gdy się poznali, był z inną aktorką Christopher Reeve zawsze mógł liczyć na żonę. Zmarła krótko po nim Jak to zwykle bywa, uczucie spadło na aktora w chwili, kiedy najmniej się tego spodziewał. Właśnie sprzedał mieszkanie po śmierci ojca i oglądał nowe w bloku, gdzie mieszkała śliczna dziewczyna o imieniu Ewa. Natknęli się na siebie w windzie i mimo że to była to tylko chwila, Fronczewski z miejsca się zakochał. Dalsza część tekstu pod wideo. Wielka miłość Nieśmiałość długo nie pozwalała mu na zrobienie pierwszego kroku. Dopiero po przeprowadzce mamy, odezwał się do "dziewczyny z windy". Randka była tak udana, że wkrótce później zaprowadziła parę do urzędu stanu cywilnego. — zastanawiał się aktor w autobiografii "Ja, Fronczewski". Małżonkowie cieszyli się sobą, a po jakimś czasie powitali dwie córki, Kasię i Magdalenę. Ewa została z nimi w domu, Piotr zaś zajął się swoją karierę i zarabianiem pieniędzy. Wszystko zdawało się toczyć właściwym rytmem. Po siedmiu latach sielanki nastąpiło tąpnięcie. Artysta stracił głowę dla młodziutkiej Joanny Pacuły, która tak jak on dołączyła do zespołu Teatru Dramatycznego. Zdrada "Bardzo dużo wtedy pracowałem, od świtu do późnej nocy. Kołowrót. Kierat. Do tego dom z dwójką małych dzieci, czyli brak snu. W pewnym momencie miałem ochotę od tego wszystkiego uciec. Wyrwać się. Dokądkolwiek. I tak się jakoś stało. Wydarzyło się zło. Tyle." — tak sam ocenił zakazany romans. Fronczewski był rozdarty między żoną i córkami a kochanką. Wreszcie zdecydował się powiedzieć prawdę i był gotowy na to, że Ewa każe mu pakować walizki. "Szczątki uczciwości nie pozwalały mi dłużej tkwić w tym gigantycznym oszustwie. Musiałem to powiedzieć, również po to, by egoistycznie sobie ulżyć. Zrzucić ten ciężar. Świadectwo życia z barków" — wspominał. Emocje wzięły górę, ale Fronczewska postanowiła zostać przy mężu. Krok po kroku odbudowywali swój związek. Aktora wciąż zżerało poczucie winy i wstyd. Na szczęście była przy mnie niezwykle mądra i dojrzała kobieta. Mogłem wszystko stracić. Mając trzydzieści kilka lat, okazałem się gówniarzem" — stwierdził. Ślub po 40 latach Dzisiaj 76-latek uważa, że w uzdrowieniu jego małżeństwa pomogła wiara. Dla niego jest wyborem, którego świadomie dokonał. Dlatego tak mocno podkreśla, że dzięki Bogu i Ewie jest lepszym człowiekiem. Cieszy go to, że "tamta historia sprzed lat nie ogołociła ich związku z rzeczy najwartościowszych". W 40. rocznicę powiedzieli sobie sakramentalne "tak". — Teraz, gdy sprawy okazały się już w miarę definitywne, pojawił się pomysł, żeby dopełnić i tej formalności. Myślę, że młodzi ludzie wygłaszający małżeńską formułę: "i że cię nie opuszczę aż do śmierci" nie bardzo wiedzą, co mówią. Ta przysięga jest sformułowana moim zdaniem ekstremalnie ryzykownie i mocno na wyrost. Dopiero z czasem się do niej dorasta. Albo nie" — ocenił w wywiadzie dla Żonę nazywa zaś "miłością, moją odwagą i męstwem. Gniewem, awanturą, moją zdradą, moim wstydem i przebaczeniem. Swoją radością, niepokojem i troską. Swoją dumą, moim życiem i wreszcie, na koniec, nadzieją na spotkanie w następnym świecie". Źródło: Plejada, 1/9 Piotr Fronczewski- kiedyś i dziś Robert Kowalewski / AgencjaW Sensity przeprowadziliśmy wiele interwencji kryzysowych dla par, które trafiły do nas mocno wypalone po wielu miesiącach, a nierzadko latach samodzielnych starań nad wyleczeniem związku po zdradzie. Trafiły do nas w poczuciu braku nadziei i zmarnowanych sił. Stało się tak dlatego, że starały się działać bez analizy problemu.Zamieszkaliśmy ze sobą 9 miesięcy temu, jesteśmy ze sobą od 5 lat (ja mam 23 on 25), wszystko zmierzało ku temu, że się w końcu zaręczymy. Od początku był trudną osobą, jest typem myśliciela, poważny, czasem miałam wrażenie, że wiele rzeczy robi na pokaz; przystojny, oczytany, inteligentny (ma duuuże powodzenie u kobiet). Ja skończyłam studia z tytułem inżyniera w związku z czym miałam dużo wolnego czasu między magisterką. Przejęłam rolę "kury domowej" z czym nie miałam problemu bo w mieście w którym zamieszkaliśmy nie znałam nikogo, nudziłam się, wolny czas poświęcałam na sprzątanie domu, gotowanie obiadów, wymyślnych deserów i czego jeszcze dusza zapragnie, zakupy ,pranie itp. Jednym słowem kiedy On wracał z pracy miał wszystko gotowe i zapięte na ostatni guzik. I problem polega na tym, że moje starania i prace były zawsze niewystarczające. Zawsze znalazł się powód żeby zrobić awanturę. Czasem nawet miałam wrażenie,że robi to specjalnie wymyślając jakiś błahy pomysł żeby tylko nie było między nami dobrze. Wiele rzeczy jakie robiłam (albo nie robiłam) go dosłownie wkurzało. Mogłam się dwoić i troić ale zawsze było coś źle. Przychodziły mi myśli że ma kogoś i dlatego tak postępuje żeby się mnie pozbyć,żebym to ja go zostawiła. Moja samoocena przez to spadła poniżej 0. Czułam się beznadziejnie i myśląc,że na prawdę we mnie jest problem- starałam się jeszcze bardziej ale wcale lepiej nie było. Ale najgorzej było kiedy się kłóciliśmy, kiedy później mimo tego że to on mi ubliżał to ZAWSZE ja wyciągałam pierwsza rękę. Ostatnio moja cierpliwość się skończyła i kiedy przy ostatniej kłótni powiedział mi przykrość, następnego dnia rano kiedy on był w pracy spakowałam się i pojechałam do rodzinnego domu. Czekałam aż się odezwie przez 5dni jednak nie zrobiło to na nim widocznie wrażenia. Totalna obojętność. Równie dobrze mogło by NAS nigdy nie być. Dzisiaj wiem że przejeżdżał przez moją rodzinną miejscowość, myślałam,że wtedy się na pewno odezwie, zwłaszcza,że mieliśmy iść razem na ważny koncert. Zero kontaktu. Starałam się tym nie przejmować i tłumaczyć sobie że to już definitywny koniec. Nie zasługuje na mnie i tyle. Ale oczywiście ciągle o nim myślałam i przed chwilą weszłam na jego maila. I co zobaczyłam? Zdjęcia jakiejś Panny, brunetka, długie włosy- bardzo w jego typie. W wiadomościach wysłanych nie było nic. Co tu dużo pisać... To nie pierwszy raz, kiedy tak mnie potraktował a jednak za każdym razem boli jeszcze bardziej. Nic już nie jest dla niego ważne, a na pewno nie ja. Próbuję się odkochać ale boję się,że kiedy się rozejdziemy znowu popadnę w depresję tak jak już raz było kiedy się rozstaliśmy... Nie wiem czego od was oczekuję może po prostu żebyście mi wbiły do głowy że on jest rasowym dupkiem, że dam radę i żebym się trzymała. masakra...to pewnie koszmarne uczucie, kiedy się starasz, a ktoś i tak tego nie docenia... Nie martw się!! Wszyscy faceci to dupki.... bardz Ci współczuje tego bólu, ale musisz sie uwolnić czas leczy rany a miłość sama przyjdzie, wtedy bedziesz silniejsza! trzymam kciuki i pozdrawiam serdecznie!!! nie jest Ciebie wart.. bedzie ciezko.. zawsze jest.. ale musisz dac rade.. znajdziesz kogos kto bedzie sie Toba opiekowal i bedzie Cie wspieral. pewnie przez te 5 lat bardzoo sie do niego przywiazalas .. ale dasz rade będzie dobrze :p uszy do góry! Krótko i węzłowato - dobrze robisz i zostań przy swojej decyzji jeżeli jesteś nieszczęśliwa. Poradzisz sobie na pewno. Tylko nie złam się po raz kolejny. Jeżeli jemu nie zależy tak jak piszesz i już znalazł inną to odpuść, bo nie warto psuć sobie życia z kimś takim. Dokładnie jest dupkiem jakich mało! Nie łam się! To nie koniec świata. Wiem, będzie ciężko, ale poradzisz sobie! Moją siostrę po 8 latach zostawił facet... Przez ten czas raz byli na wakacjach i ze dwa razy dostała prezent na urodziny, bo on przecież nie mógł o takich pierdołach pamiętać, bo miał ważniejsze rzeczy do roboty. Na koniec próbował manipulować nią tak, żeby wyszło, że to jej wina. Gadał takie rzeczy, że jak ja to słyszałam z drugiej ręki to mi się wierzyć nie chciało. Twierdził, że moja siostra mu matkowała, bo mu prasowała ubrania, gotowała, troszczyła się o niego, była na każde jego zawołanie. Cham, cham i jeszcze raz cham! Szkoda tylko, że sam sobie uprasować nie potrafił i nigdy nie był wobec niej w porządku. Owszem załamała się. Cały świat się jej zawalił. Nawet teraz po pół roku zdarza się, że czasem płacze i wszyscy wiemy dlaczego... Jednak zaczęła nowe życie. Wyszła do ludzi z tej klatki, poszła na kurs prawa jazdy, kończy pisać prace. Odnowiła starą przyjaźń i w końcu wychodzi z domu nie to tego idioty. Wierzę, że Ty też sobie dasz radę!! W każdym razie - powodzenia! Przyjdzie ten dzień kiedy znajdzie Cie taki mężczyzna, który będzie skakał z radości, że ma tak wspaniałą dziewczynę! Wiesz miałam identyczną sytuację, na szczęscie ja otrząsnęłam się po 2 latach tego toksycznego związku i postanowiłam sama to zakończyć. Także dałam z siebie zrobić ofiarę pokładającą winę tylko w sobie. Będzie trudno, ale MUSISZ z nim skończyć. Widać, że mądra dziewczyna z Ciebie, a ten koleś z przerośniętym ego nie jest Ciebie wart ! Niech wypier.... do tej swojej słodkiej niuni z maila, a Ty ciesz się wolnością !!! Zobaczysz, że spotkasz w swoim życiu wartościwego człowieka, który będzie Cie kochał i doceniał Dostałaś lekcję od życia, więc ucz się na błędach i nigdy więcej nie wiąż sie z takim typem ! POWODZENIA !!! zapomnij o nim!! to na pewno trudne...ale nie jest wart Ciebie!! życie sie nie konczy a dla Ciebie powinno zaczac sie od nowa....wiec glowa do gory? wez sie w garsc :] Jaki dupek!jestem w szoku ,że wogóle tacy nie szukaj wad u Sibie ,jesteś do gory i pokaż mu ,że nie zasługuje na nie zrywaj z nim od go tak jak on ciebie żeby mógł poczuc chociaż połowe tego co przeżyłaś..Terzymam kciuki,3maj się debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil debil i totalny EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA EGOISTA ! Nie przejmuj sie, po krótkim opisie tego, jak sie starasz i jaka dobra jesteś, zasługujesz na kogoś ZNACZNIE lepszego. Głowa do góry. I nie waż się nim nawet przejmować! źle Cię traktował, więc bardzo dobrze zrobiłaś! Facet zbyt pewny siebie, pewnie myślał, że Ci przejdzie i będziesz błagała go o to czy możesz wrócić! Bądź silna, na pewno znajdziesz kogoś kto będzie Cię traktował tak, jak na to zasługujesz A on, skoro to taki maczo, niech znajdzie sobie inną która będzie tak dobra dla niego jak Ty, skoro nie umiał docenić tego co miał! Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.1vArl.